Paradoks, że mieszkając obok lasu bywam w nim raz na dwa miesiące. Ale ponieważ jutro mam wolne, mogę wykorzystać niedzielę na przyjemności. Dotleniłam się więc, połaziłam, pozachwycałam się lasem w nowej, żółto-czerwono-zielonej odsłonie i czuję się teraz tak, hmm, rześko. Dzień jak ten można spędzać na dwa sposoby - aktywnie lub w domu pod kocykiem. Wybrałam opcję pierwszą, ale w sumie równie miło posiedzieć sobie z kubkiem herbaty (koniecznie z cytryną!) w swoich czterech ścianach. Wychodzi na to, że zachowanie równowagi jest możliwe, bo właśnie siedzę, popijam herbatę i cały ten jesienny krajobraz mam za oknem. Nie wiem co tak na mnie wpływa, że cały czas piszę o przyrodzie. To pewnie ten romantyzm na polskim. Albo fakt, że wyjątkowo polubiłam tę porę roku. Albo jedno i drugie. Miłej niedzieli! x
poncho, turtleneck - sh | jeans -no name | shoes - venezia
oj, zakochałam się w Twoim blogu i stylu, przepięknie tu masz! :) a Twoje łupy z sh to w ogole magia.
OdpowiedzUsuńbędę wracać, z pewnością i wielką chęcią
Ojej, dziękuję bardzo. :)
Usuńhttp://instagram.com/p/fpN8EOm94z/ gdzie to?
OdpowiedzUsuńW Pi x drzwi - https://www.facebook.com/pixdrzwi?fref=ts
OdpowiedzUsuń