27 grudnia, 2015

Bitter sweet symphony

Nie było mnie tu kawał czasu, ale nie będę za to przepraszać, bo jak już wspomniałam na początku mojej blogowej przygody, nie zawsze u mnie dobrze z systematycznością. A nie chciałabym nic tu sobie narzucać. Nie wiem, czy w ogóle chciałabym dalej prowadzić tego bloga, ale jeśli tak, to w nieco zmienionej formule. Gdy parę miesięcy temu wyprowadziłam się z domu, to wszystko czym do tej pory żyłam nagle stało się jakieś mało ważne. Nawet ubrania przestałam kupować, jakkolwiek głupio to brzmi.
Skupiłam się za to na tym jak jest mi źle. Tak właśnie. Nikt nie uprzedzał, że dorastanie jest aż tak dziwne, a może tylko mi sprawiło to tyle problemu. Dla jednych przeprowadzka na drugi koniec ulicy znaczy tyle, co dla drugich wyprawa na inny kontynent. Słabość nie jest czymś, o czym się dzisiaj często mówi. Bo nie wypada jej okazywać. Trzeba być silnym zawsze i wszędzie. Bo tak chce świat.
Koniec końców, po tym kuble zimnej wody wylanym na samą siebie, mówię Wam, że zmiany są dobre. Im na początku jest gorzej, tym prawdopodbnie później będzie super. Słabe to pocieszenie, ale cóż, nie jestem dobrym pocieszycielem.
Chciałam tylko dać znak życia, zaskakujące, że ktoś tu w ogóle wpada, dzięki!
Za kilka dni koniec roku, niewiarygodne jak ten czas mknie. Życzę Wam radości z małych i dużych rzeczy, jakkolwiek źle by nie było. Kochajcie się i dbajcie o bliskich, teraz zaczęłam bardziej dostrzegać, jak ważne jest okazywanie ludziom tego, co nam samym wydaje się oczywiste. Mam nadzieję, że do napisania!

29 września, 2015

Pocztówka z Krakowa

Witam w tym pięknym miesiącu wrześniu. Za kilka dni kończą się wakacje, więc przywołuję tu ich skrawki, momenty zamknięte w zdjęciach. Kraków jak zwykle w świetnej formie. Za to ja nie. Zakładka z tym postem jest otwarta na pasku przeglądarki już od grubo ponad tygodnia. Piszę po jednym zdaniu. Po parę słów. Jak tak dalej pójdzie będę musiała skreślić słowo wrzesień z pierwszego zdania. No właśnie, już jesień. Druga zaraz po wiośnie moja ulubiona pora roku. Wpasowuję się w jej melancholijny klimat.

Mam w głowie mnóstwo myśli, ale jak przychodzi do spisania ich, system zawiesza się.

PS. Był nawet Jack Nicholson!


19 sierpnia, 2015

Begin again

Po tej okropnej saunie, chyba pierwszy raz od miesiąca założyłam długie spodnie *hurray*. Czuję w kościach jesień, nawet nie zauważyłam kiedy słońce zaczęło tak szybko zachodzić, wieczory są coraz chłodniejsze. Pora znaleźć idealny sweter i ramoneskę, zrobić zapas kawy i świec. Idzie jesień, idzie nowe.
Okulary, które widzicie na zdjęciach, miały stać się korekcyjnymi. Okazało się, że szkła odpowiednie dla mojej wady mogą być dla nich za grube. Fail życia. Pozostało mi stać się pełnwymiarową hipsterką w zerówkach (nie, nie, nie).
Myślę, że podświadomie inspirowałam się strojami Keiry Knightley, a raczej postaci przez nią granej w filmie Begin again.
Mam nadzieję, że sierpień mija Wam miło, ciao!


 spodnie tshirt torba sh, buty hm, okulary brylove

02 sierpnia, 2015

O smutku słów kilka

Wiecie jakie jest najczęściej zadawane mi pytanie? Nie? Otóż "dlaczego jesteś smutna?". No i co ja mam biedna odpowiadać??? Że dzień minął mi fatalnie, że utopiłam kolczyka w zlewie, że przypaliłam owsiankę, czy może dlatego, że próbuję być tkliwą nihilistką opanowującą pozycję dystansu? Y-yy, to nie to. To po prostu mój bitch face.

Tumblr jak zwykle nieomylny:
being shy and having resting bitch face is the worst combination because i look like a disinterested bitch but in reality i really want to socialize but i just don't know how to initiate conversation with strangers and also this is just my face

Ok, wylałam już żale, to teraz mogę dodać zdjęcia i polecić Wam Dziennik Susan Sontag, który właśnie czytam. Kobieta była niesamowita, aż mam ochotę regularnie prowadzić notatki i nie robić nic oprócz czytania książek i ogłądania filmów. I Salinger też ma rację:


Dopiero wtedy wiem, że mnie książka zachwyciła, jeżeli po przeczytaniu myślę o jej autorze, że chciałbym z nim się przyjaźnić i móc po prostu telefonować do niego, ile razy przyjdzie mi ochota. Ale takich pisarzy nie ma wielu.
― Jerome David Salinger ‘Buszujący w zbożu


 bluzka ?, spódnica i buty sh, torba mocak

14 lipca, 2015

Sleep observe create

Wcześniej obiecałam sobie, że wstawię tu te zdjęcia dopiero, gdy napiszę coś sensownego. W moim przypadku to nie działa. Nie kleją mi się litery, gdy się zmuszam. Dlatego tak często można tu przeczytać taki bełkot o wszystkim i o  niczym. Nie powiem co u mnie nowego, bo właściwie nic. Muszę przestać prokrastynować i wziąć się do pracy (dosłownie!). 10 sposobów na super egzystencję nie działa, motywacyjne mowy są skuteczne może przez 5 minut. Jeśli sam/a nie kopniesz się w dupę, będziesz tak tkwić w nieskończoność. Scrollowanie internetu nie wpływa na poprawę jakości procesu.
Jednakże Ernest mądrze prawi. (źródło: tumblr)
spodnie, golf, kurtka sh, buty tally wejil, okulary carry, kolczyki pchli targ

26 czerwca, 2015

Summer Breeze

Życie toczy się teraz niezwykle leniwie. Na dłuższą metę nie umiem funkcjonować w takim spowolnieniu, pora więc wziąć się za siebie. Jedyne tempo jakie utrzymuję w normie to to czytelnicze. Świetnie nadrobić wreszcie książki, które czekały na półce od miesięcy. We wtorek wyniki matur i do tej pory nie wiem, czy powinnam się śmiać, czy płakać. W każdym razie nie mam już na nic wpływu, także stoicyzm. Przyszłość będzie fajna! Tymczasem zrobiłam porządki dookoła siebie i staram się dobrze wykorzystywać ten ogrom czasu. Doba wciąż trwa tyle samo co w kwietniu?
Oczywiście sukienkę musiałam zachlapać.
sukienka sh, tshirt hm, buty tally weijl, plecak carry

31 maja, 2015

I'm (finally) here

Napisałam maturę, jutro zaczyna się nowy miesiąc, wracam więc. To dobry czas żeby odświeżyć to "miejsce".
shirt sh, skirt reserved, bag mocak, earrings hm

04 kwietnia, 2015

Pseudowiosenny miks zdjęć

Ja żyję, aparat nie, weny nie ma, w dodatku nie umiem dobrze zagospodarować przyznanego mi limitu 24 godzin dziennie. Postanowiłam jednak wkleić tu kilka zdjęć z telefonu, coby blog żył sobie chociaż minimalnie. Ostatnie miesiące upłynęły mi pod znakiem kawiarni o poranku, kupowania gazet i książek, z których czytaniem nie nadążam, pysznego jedzenia, nauki, jęczenia, narzekania, ciągłego "niechcemisiętoniemasensu". Czyli wszystko w normie.
Odpoczywajcie i najedzcie się porządnie, bo to przynosi dużo radości. I pamiętajcie, żeby spędzić trochę czasu z bliskimi, bo jakkolwiek by nas czasem nie irytowali, to jesteśmy sobie nawzajem potrzebni.

 Bistro Ostro 
 Centrum Kultury Lublin / ja
 zakupki - kurczaczkowy sweterek / pseudowiosna
 Kawka o poranku / K MAG
WO Extra i szamka / ciepły (!) dzień, piękny zachód

12 lutego, 2015

Dobre (i polskie)

Dziś przychodzę do Was (jeju, jak to brzmi, jak pełnoetatowa vlogerka) z muzyką. Tworzoną w Polsce, przez Polaków, choć niekoniecznie w naszym języku. Ostatnio często natykam się na wpadające w ucho dźwięki, często dlatego, że mam dziwną skłonność klikać we wszystko co jest estetyczne i ładne graficznie, haha. Jeśli chodzi o muzykę, często za stroną wizualną idzie też dźwiękowa. Youtube i Spotify moimi przyjaciółmi. No i radio oczywiście. W każdym razie nie o tym miałam. Do rzeczy:

1.Patrick the Pan
Na pierwszy ogień idzie ten krakowski twórca. Na imię ma Piotrek, a płytę nagrał we własnym pokoju. Jego muzyka jest, hmmm, jakby to określić, bardzo delikatna, magiczna, uspokajająca i wyciszająca. Tak, właśnie taka. Zresztą, sami posłuchajcie.




2.Fismoll
Chłopak starszy ode mnie tylko o dwa lata. Klimaty podobne trochę do Patrick the Pan Tworzy muzykę liryczną, wręcz baśniową. To pogranicze indie, muzyki alternatywnej i akustycznej. Dzisiaj określa się taką twórczość najczęściej jednym krótkim przymiotnikiem "hipsterska", pod który podciągana jest znaczna część tego, co chociaż trochę odbiega od komercji.
Warto obejrzeć teledyski Fismolla, są wisienką na torcie, bardzo klimatyczne i dopasowane do całości wizerunku artysty, piękne.


Sam wyreżyserował ten teledysk.

3.Kari Amirian
To teraz dla odmiany pani. Kari Amirian. Co prawda zamieszkała na stałe w Wielkiej Brytanii, ale jest Polką, w Polsce się urodziła, a w 2012 roku wzięła nawet udział w Męskim Graniu. Jej debiutancka płyta Daddy Says I'm Special ukazała się w 2011 roku. Kari podobnie jak jej poprzednicy nie ulega schematom, eksperymentuje, łączy brzmienia (łączy klimat słowiański ze skandynawskim).
My favourite song.



4.Natalia Przybysz
Do niedawna kojarzyłam ją tylko z zespołu Sistars, który niegdyś tworzyła ze swoją siostrą Pauliną. Jej najnowszy album ukazał się w 2014 roku i zachwycił mnie piosenką Nazywam się niebo, którą męczyłam przez kolejnych kilka tygodni. Co tu dużo pisać, jest świeżo, oryginalnie i uroczo.

Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim przytoczone tutaj piosenki nie wszystkim przypadną do gustu, ale według mnie są niesztampowe, wnoszące coś nowego. Mogłabym tych artystów tak wymieniać i wymieniać. Dla zainteresowanych mogę polecić jeszcze Pustki, Mikromusic, The Dumplings, BOKKA, Domowe melodie (niedawno wydali nową płytę, a stara jest doskonała do poduszki), Gabę Kulkę, no oczywiście Brodkę, Melę Koteluk, Lilly Hates Roses. I pomyśleć, że to wszystko polskie. Uważam, że naprawdę nie mamy co narzekać. Chociaż smutne jest, że promuje się celebrytów, a nie po prostu utalentowanych ludzi tworzących COŚ, a nie pozujących na ściance przy każdej możliwej okazji. Wierzę, że przy odrobinie dobrej woli łatwo tych mniej znanych twórców w wielkiej sieci, zwanej internetem, odnaleźć.
Życzę miłych doznań słuchowych!

Sylwia

29 stycznia, 2015

Are u alive or just existing?



Witajcie w Nowym Roku! 29 dni temu skończyłam 19 lat. Wystarczy ukryć datę na facebooku i już wiesz, kto o tobie pamięta.

Matura zbliża się wielkimi krokami, nikt nie zaniedbuje sposobności przypominania o tym na każdym kroku. Coraz mniej widać sens chodzenia do szkoły, coraz bardziej czuć potrzebę siedzenia w domu i powtarzania materiału. I wciąż nie wiem co dalej.

Tak poza tym wszystko u mnie bez zmian, gdyby ktoś pytał, monotonnie można by rzec, bez fajerwerków. Ludzie nie mają dla siebie czasu. Tęsknię za ciepłem, łażeniem bez celu po mieście i jazdą na rowerze. I za długimi rozmowami, toczonymi bez pośpiechu. Jedną książkę czytam miesiąc, za to wypożyczam co najmniej pięć i kupuję kolejne cztery. Jak żyć? Znacie to uczucie, gdy patrzycie dłużej w jeden punkt i wzrok zawiesza się na jednym obiekcie? Właśnie tak się czuję, taka zawieszona, w oczekiwaniu niewiadomo na co.

Idę się pocieszyć jedzeniem i gorącą kąpielą, ciao!

Kilka razy w życiu miałem przebłyski jasności. Gdy na kilka sekund cisza tłumi wszelki hałas,i bardziej czuję, niż wiem. Wszystko jest takie wyraziste. Świat jest świeży. Jakby dopiero co powstał. Te chwile nigdy nie trwają długo.Trzymam się ich kurczowo, ale i tak przemijają. Żyję tymi chwilami. Wciągają mnie z powrotem w teraźniejszość. I uświadamiam sobie, że wszystko jest tak jak powinno.
("Samotny mężczyzna")