27 października, 2013

Sunday thoughts

Z racji tego, że jutro mam sprawdzian z historii wstawiam tylko kolaż zdjęć z ostatniego czasu. Moja nowa kurtka i swetry z ciucholandu plus jakiś tam kwiatek, na który padają promienie jesiennego słońca, bardzo motywującego zresztą. No i moja nowa książka Ości. Zapowiada się ciekawie, ale jak narazie nie mam czasu jej przeczytać. Będzie taki smaczek na później. Chciałabym mieć w przyszłości super hiper biblioteczkę we własnym domu, więc postanowiłam raz na miesiąc kupować sobie jakąś książkę. Co nie zmienia faktu, że jestem zapisana prawie do wszystkich bibliotek w mieście. 
Mam "w zapasie" dwa posty ubraniowe, więc jak znajdę chwilkę czasu, to je opublikuję. Nie wiem kiedy to nastąpi, ale pocieszające jest, że przed nami znowu długi weekend. W McDonaldzie darmowa kawka, a McDonald blisko szkoły - wiadomo co z tego wynika. Ostatnio życie jest jakieś ciekawsze. Uciekam, bo czekają na mnie pryncypaty, dominaty i takie tam podobne! Miłego tygodnia, a w szczególności poniedziałku. :)

23 października, 2013

Grey is new black

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie szary to kolor tej jesieni. I nie chodzi wcale o warunki atmosferyczne, ale o ubrania. Poczynając od szarości wpadających w biel, a kończąc na tych bardzo ciemnych. Super się czuję w tym kolorze i czuję, że nie trzeba nic przekombinowywać. Szary, wbrew pozorom, nie jest dla mnie smutny, czy przygnębiający. Jest po prostu w sam raz. Dzisiejszy strój nie zwala z nóg swoją oryginalnością, ale ma szary element i dlatego go lubię. A jest to, tamdadadam... Sweter! Nie dziwne będzie zapewne, że znalazłam go w ciucholandzie wśród innych, niezbyt zachęcających, że się tak wyrażę, pulowerów. I jeszcze dwa inne, równie ładne. Póki co, przystaję na to, żeby leżały sobie spokojnie w szafie i czekały na zimę, do której aż tak bardzo mi się nie śpieszy. Jesieni, trwaj!



sweater, tshirt - sh |  ring - river island 

13 października, 2013

Wearing: checkered poncho

Paradoks, że mieszkając obok lasu bywam w nim raz na dwa miesiące. Ale ponieważ jutro mam wolne, mogę wykorzystać niedzielę na przyjemności. Dotleniłam się więc, połaziłam, pozachwycałam się lasem w nowej, żółto-czerwono-zielonej odsłonie i czuję się teraz tak, hmm, rześko. Dzień jak ten można spędzać na dwa sposoby - aktywnie lub w domu pod kocykiem. Wybrałam opcję pierwszą, ale w sumie równie miło posiedzieć sobie z kubkiem herbaty (koniecznie z cytryną!) w swoich czterech ścianach. Wychodzi na to, że zachowanie równowagi jest możliwe, bo właśnie siedzę, popijam herbatę i cały ten jesienny krajobraz mam za oknem. Nie wiem co tak na mnie wpływa, że cały czas piszę o przyrodzie. To pewnie ten romantyzm na polskim. Albo fakt, że wyjątkowo polubiłam tę porę roku. Albo jedno i drugie. Miłej niedzieli! x




poncho, turtleneck - sh | jeans -no name | shoes - venezia

05 października, 2013

Time is running away

Ostatnimi czasy, czas nabiera gwałtownego przyśpieszenia. Nie zdążyłam się obejrzeć, a tu już październik. Obejrzę się po raz drugi i okaże się, że czas już smażyć wigilijnego karpia i układać prezenty pod choinką. Niby wszystko fajnie, czas szybko mija, bliżej do wakacji, ale po głębszym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że jednak wcale tak fajnie nie jest. Bo jeśli czas nie zwolni, to wszystko przeleci mi przez palce, a ja będę musiała gonić życie z wywieszonym jęzorem. Nie macie czasem wrażenia, że coś was omija? Ja mam. Nie chcę żyć "od weekendu do weekendu". Chcę żyć każdego dnia i nie narzekać na to, że muszę rano wstać, pójść do szkoły, wrócić  i przygotować się na następny dzień. Inne zdarzenia są miłymi przerywnikami, ale chyba powinno być na odwrót. Nudne życie powinno być przerywnikiem miłych zdarzeń. Zdecydowanie. Może ktoś wie - jak spowolnić czas?






tshirt, jacket, parka - sh | leggings - mango | shoes - decathlon