27 sierpnia, 2013

Love natural

Dzisiejszy tytuł nie jest zbyt wyszukany - to po prostu tytuł piosenki, której teraz słucham i która bardzo pozytywnie nastraja - Crystal Fightersi nigdy nie zawodzą. :) A co do samego posta to dzisiaj coś, czego dawno nie było, czyli ubranie/outfit/strój, czy jak kto woli. Neutralne kolory to ostatnio moje ulubione. Między innymi dlatego, że nie da się z nimi przesadzić (no chyba, że chodzisz w czerni od stóp do głów) i szanse na ubraniową katastrofę są znikome. A poza tym są takie "moje", dobrze się w nich czuję i nie mam rano problemu w co się ubrać.




tshirt, jacket, shoes - sh / jeans - river island

23 sierpnia, 2013

Reading books makes you better


Jak obiecałam w poprzednim poście dzisiejszy będzie poświęcony książkom, które przeczytałam w wakacje. Nie zdążyłam ze wszystkim, ale cóż, zawsze mogło być gorzej. Najbardziej martwi mnie, że gdy nadejdzie rok szkolny nie będę miała czasu na czytanie tego, co chcę, co nie znaczy, że wszystkie szkolne lektury są do bani. A więc:




Zbyt wyszukane pozycje to to nie są, ale miałam spore zaległości. Nie będę opisywać wszystkich książek, bo streszczenie można znaleźć na tylnej części okładki. Powiem tylko, że pozytywnie zaskoczył mnie "Świat Zofii" i "Prawiek i inne czasy", napisany w takim specyficznym stylu, który sprawił, że czytało mi się bardzo przyjemnie. No i oczywiście "Imperium", ale to nic dziwnego, bo wszystko spod ręki pana Kapuścińskiego jest świetne. Do mojej listy dodam jeszcze dwie książki. Pierwsza, którą właśnie zaczęłam czytać, to "Lekcje Madame Chic". Jest to typowy, a może właśnie nietypowy, dziewczyński poradnik. Raz na jakiś czas lubię przeczytać taką książkę, bo, może to głupie, ale jakoś mnie motywuje do działania. I ostatnia - "Dziewczyna z pomarańczami". Mój faworyt od kiedy tylko ją przeczytałam. Postanowiłam kupić własny egzemplarz i przeczytać jeszcze raz, bo to piękna i niezwykle opowiedziana historia, która ma w sobie wiele ciepła. I w ogóle polecam Wam wszystkie książki Josteina Gaardera ("Świat Zofii" to również jego dzieło!). Ten facet potrafi dodać każdej swojej książce otoczkę tajemniczości, która sprawia, że nie możesz przestać czytać. Na dzień dzisiejszy to moja ulubiona książka.




20 sierpnia, 2013

Piknik Smakoszy // Jarmark Jagielloński

Cześć! 17 sierpnia odbył się w moim mieście piknik blogerów kulinarnych. Jako miłośniczka jedzenia (!) nie mogłam nie pójść. W dodatku była ładna pogoda, a ja z racji tego, że są wakacje ciągle jestem głodna. Więc udałam się na Most Kultury, gdzie rzecz miała miejsce. Najbardziej zachwycił mnie stolik Pracowni Artystycznej Sarzyński i bloga Messy beauty. Sami zobaczcie:

Z tego pięknego stolika zjadłam ciasto śliwkowe z bezą i było bardzo pyszne. Pomyślałam, że spróbuję też czegoś na słono i wzięłam sałatkę ze stoiska Ekscentryczny parowar. Prezentowała się tak:
Okazała się mega smaczna dlatego od razu znalazłam przepis. Poniżej wstawiam jeszcze dwa zdjęcia z pikniku. Jest ich tak mało, bo oczywiście bardziej skupiłam się na jedzeniu. :)


Kolejna część dzisiejszego posta dotyczy drugiego eventu, który jest imprezą cykliczną i odbywa się w Lublinie co roku, a mianowicie Jarmark Jagielloński. Za każdym razem, gdy tam jestem czuję się jak w średniowieczu. Pewnie przyczynia się do tego lokalizacja - Stare Miasto - gdzie jakoś łatwiej wczuć się w ten klimat.




W najbliższym czasie dodam post podsumowujący moją wakacyjną lekturę. Pa!

08 sierpnia, 2013

Insta diary

Właściwie u mnie nic nowego, jakoś egzystuję. Ostatnio jakoś nie robiłam nowych zdjęć aparatem dlatego wrzucam kilka z telefonu. Niezbyt składny ten post, ale w takich warunkach inaczej się nie da.

 Przepyszne chałwowe lody od Grycana <3, widoczki i ja.
Jakiś czas temu przestałam kupować ELLE, ale ta okładka sprawiła, że popędziłam do sklepu po ten numer, jakiś zwykły strój, mrożona kawka z syropem waniliowym <3, spacer w lesie.

02 sierpnia, 2013

Flea market

Niestety, zdjęcia z dzisiejszego posta pozostawiają wiele do życzenia, ale mój aparat nie jest w najlepszej formie. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca w moim mieście odbywa się targ staroci. A ponieważ jestem osobą, która uwielbia stare przedmioty "z duszą" staram się raz na kilka miesięcy pójść i ponapawać tym widokiem. Jak możecie zobaczyć na poniższych fotkach są książki, są stare przedmioty użytku codziennego i, co bardzo lubię, są poroża. Spotkałam nawet buty Gucci. Minusem jest to, że znalezienie rzeczy ładnej i o przyzwoitej cenie graniczy z cudem, ale udało mi się znaleźć dzwoneczki, które powiesiłam koło łapacza snów. Tak się zastanawiam, czy kiedyś to, co my mamy dzisiaj będzie tak samo cenne jak te wszystkie stare rzeczy. Jeszcze kilka lat temu odtwarzacze VHS i aparaty analogowe były na porządku dziennym, a dziś żeby przegrać coś na DVD lub kupić kliszę trzeba się nieźle nachodzić. Ah, tak sentymentalnie się zrobiło. Świat pędzi naprzód tak szybko, że jedyne, co można zrobić to spróbować za nim nadążyć i nie zapomnieć o tym, co było jeszcze nie tak dawno temu. Bo w gruncie rzeczy było całkiem miło.





Nie wiem skąd te plamki. :(
I moje nowe inspiracje, oczywiście tu też są jelonki.