28 lipca, 2013

90's

 Hej! Z góry przepraszam za minę, ale tak to jest, gdy zdjęcia robią ci ludzie, którzy mówiąc jedno słowo wywołują śmiech. Spodnie, które mam na sobie kojarzą mi się z latami 90. Są w mojej opinii idealne. A kupując je zaliczyłam największą ciucholandową gafę (tak, są z ciucholandu!). Otóż na metce było napisane 64. Co pomyślałby każdy z Was? 64 zł, trochę drogo jak na ciucholand, ale cóż, może kreują się na vintage shop. Ja tak właśnie pomyślałam. Tym bardziej, że na wszystkich metkach przy spodniach były takie wysokie "ceny". No nic, pomyślałam, może innym razem. Inny raz przydarzył się następnego dnia, gdy akurat przechodziłam tamtędy z mamą. Ona też była zdziwiona. A wtedy pani powiedziała: "To obwód w pasie, spodnie kosztują 5 zł". Nie muszę chyba pisać, że mama zaczęła się ze mnie śmiać, na policzki wstąpił róż i takie tam. Mam też na sobie bluzkę z siateczką, której niestety tu nie widać, ale o której więcej pisała Kamila. A najwygodniejsze butki świata są z Reala, tak, z tego hipermarketu. Kto by pomyślał, że będą tam takie ładne buty... Udanego tygodnia!

tshirt - sh+diy | jeans - sh | shoes - real | bag - sh

20 lipca, 2013

Warsaw diary

Pobudka 4:00. Pociąg 6:13. Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią spać w takich ekstremalnych warunkach. Bo dla mnie spanie na siedząco jest ekstremalne. Tym samym przez dwie i pół godziny patrzyłam na półotwarte i chrapiące usta różnych ludzi. W samej Warszawie było miło. Nie będę opisywać wszystkiego po kolei. Zamiast tego pokażę Wam zdjęcia. Mogę jeszcze dodać, że nigdy wcześniej nie czułam takiego bólu jak pod koniec tego dnia. Dosłownie ledwo stałam na nogach.

 Wziuuum na 30. piętro i oto widoki:



 Oh, Louis! Co więcej mogę powiedzieć... Szkoda, że najtańsza rzecz kosztowała "tylko" 900 zł



 Muzeum Narodowe - sztuka nowoczesna


 Mmm, przepyszna bubble tea
 Niestety zdjęcie się rozmazało, ale muszę Wam powiedzieć, że w UEG były bardzo ładne rzeczy

 W butiku COS zresztą też






Tak wygląda zmęczony, ale szczęśliwy człowiek :D

I tym jakże pozytywnym akcentem kończę tego posta, ponieważ ledwo co siedzę na krześle. Moje nogi mają szczególnego pecha. Tym razem spaliłam je do czerwoności. Jak żyć?

14 lipca, 2013

Back to black

Witajcie! Dzisiaj będzie krótko i na temat. Zdjęcia mają już kilka(naście) dni, ale pomyślałam, że je dodam. Co prawda mój fotograf trochę mnie "pociął" na kawałki, ale wydaje mi się, że w miarę wszystko widać. Piszę tego posta pod wpływem impulsu i po to, by zapełnić czas w oczekiwaniu aż załaduje mi się film. Mogę śmiało powiedzieć, że sukcesywnie nadrabiam zaległości filmowe i książkowe. Sterty maleją, a pozycje z moich wszechobecnych list stale wykreślam. Ah, i we wtorek wybieram się z przyjaciółką na mały trip do Warszawy, więc z pewnością zamieszczę tu fotorelację. Chcemy zobaczyć kilka wystaw w muzeach i galeriach, no i oczywiście pooglądać wystawy ubraniowe na Mysiej i Brackiej (czyt. rozdziawić buzie na widok torebek w nowo otwartym sklepie Louis Vuitton). Mam nadzieję, że uda nam się dobrze wykorzystać ten czas i nie zgubić milion razy. Życzcie nam powodzenia! :)

Myślałam też, żeby zrobić może posta o jakichś fajnych kafejkach w moim mieście, więc spodziewajcie się go w niedalekiej przyszłości. :)




trousers - mango | tshirt - sh | ramones - cubus | shoes - reebok

09 lipca, 2013

Oh you pretty thing...

Nie wiem, czy to tylko mi się tak wydaje, czy też naprawdę tak jest, ale mnóstwo ludzi wprost uwielbia narzekać na swoje miejsce zamieszkania - miasto, kraj. Że zaścianek, że nic się nie dzieje... Szczerze powiedziawszy denerwuje mnie to. Nie chcielibyśmy chyba, aby każde miejsce na świecie było drugim Nowym Yorkiem? Przynajmniej nie ja. Lubię to moje małe, zaciszne miasto, gdzie mogę w umiarkowanym spokoju funkcjonować. Dlatego też postanowiłam podzielić się z wami kilkoma fotkami. Nie zobaczycie na nich Ratusza ani Starego Miasta. Nie zobaczycie nawet żadnego muzeum. Ot takie zwykłe miejsca, PRL-owskie szyldy, stare budynki. Wszystko to, co lubię i co mi się podoba.















05 lipca, 2013

Holiday stories

Cześć! Zdjęcia do tego posta zostały zrobione na naszym cudnym lubelskim dworcu. Może nie są to najwyższe standardy - do doskonałości mu daleko - ale swój klimat ma. Chciałam też na wstępie napomknąć, że totalnie nie umiem pozować, więc nie zrażajcie się moimi minami i pozami. Mam jednak nadzieję, że chociaż te ciuszki udaje mi się w jako taki sposób przedstawić. 


Wakacje mijają mi sympatycznie. Czytam książki, których całą masę wypożyczyłam w bibliotece, mimo że swoich do przeczytania mam wcale nie mniej. Jednak zawsze sobie myślę, że przecież nie uciekną, a te z biblioteki muszę koniecznie przeczytać. I tym oto sposobem rośnie mi w pokoju cała sterta pozycji, które prawdopodobnie jeszcze sobie trochę poczekają na skonsumowanie. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zapas książek to przydatna rzecz, gdy na przykład jesienią niespodziewanie łapie człowieka przeziębienie. Zresztą, rzecz podobnie ma się z gazetami. Bilans na dziś: dwa Vouge'i, K MAG i Viva moda. Nazbierało się trochę przez ten rok szkolny. Na szczęście teraz mam czas na dosłownie WSZYSTKO.

Kolejna zajmująca kwestia to pogoda. Czyżby tak szybko skończyły mi się tematy? Nie, bo z pogodą wiąże się milion innych, niezwykle interesujących kwestii. Chociaż czytając ostatnio w Harper's Baazar wywiad z Johnem Forte, natrafiłam na inspirujące zdanie: "Ty narzekasz, że leje, a tak naprawdę jakie to ma znaczenie? O naszym życiu i nastawieniu decydujemy my - nie pogoda czy okoliczności." Idąc tym samym tokiem myślenia podobnie jest z upałami. Wmawiamy sobie jak to jest strasznie gorąco i nagle staje się jeszcze gorzej. Mi osobiście pomaga całkowite odwrócenie uwagi od pogody. Dzień jak codzień. Staram się doceniać raczej pozytywne aspekty. I piję wodę. Dużo wody. Tym niezwykle moralizatorskim akcentem żegnam się z Wami, do napisania!
t shirt - sh | skirt - sh | shoes - converse | mum's ownership