05 lutego, 2014

Wearing: fur coat

Ostatni weekend spędziłam w Krakowie, pięknym mieście, gdzie na każdym zakręcie czeka na człowieka masa niespodzianek. Moje pierwsze minuty pobytu tam skończyły się upuszczeniem dopiero co kupionego sprite'a i wybuchem wielkiej fontanny na pół galerii handlowej. Nie licząc strzału korka, z którym do tej pory nie wiem co się stało. Wszyscy przeżyli. :) Rzecz, która najmilej mnie zaskoczyła to pogoda. Podczas gdy Lublin przypominał raczej Syberię, w Krakowie dwa swetry to o jeden za dużo, nie wspominając o rajstopach pod spodniami. I tym oto sposobem pierwszy raz tej zimy gotowałam się z gorąca. W niedzielę przebiegłam maraton na pociąg, mało nie zeszłam na zawał, ale na szczęście zdążyłam. Takie rzeczy tylko w Krakowie. 
A teraz jestem zwarta i gotowa, pilnie się uczę, łapię promienie słońca i wszystko co dobre dokoła mnie. Miłego dnia, tygodnia, miesiąca, życia (brzmi niemal jak pożegnanie :D )!

fur coat - sh | bag - mocak

PS. Zwiększyłam rozmiar zdjęć, a followersi są na samym dole. A no i wybaczcie ten rozwiany włos i zasolone buty. Warunków atmosferycznych się nie wybiera. :D

1 komentarz: