No i znów nawiązanie do Mikromusic, tym razem w tytule. Nowa, równie piękna jak poprzednie, piosenka. Mamy lato (przynajmniej w kalendarzu), a w '96 się urodziłam. Piszę tu takie niezobowiązujące rzeczy (i to już ponad rok!), że dziś sobie napiszę za co lubię tę upalną porę roku. A więc nie mogłoby się obyć bez jedzenia - czereśnie, poziomki, truskawki, fasolka szparagowa, bób. Długie, jasne wieczory, cykanie świerszczy, lemoniady, uśmiechy ludzi na ulicy, sukienki, letnie kino pod chmurką, czas na czytanie książek, dobre światło do zdjęć, spotkania z wspaniałymi ludźmi, wczesne poranki, ogniska, brak poczucia czasu, nocne powroty do domu, światła ulicy, ludzie wylegujący się w parku i czytający książki, jazda na rowerze, filmy, mnóstwo filmów. Ach no i jeszcze kawa. I pewnie o wiele więcej rzeczy, o których teraz nie pamiętam. A Wy, za co kochacie lato?
24 czerwca, 2014
21 czerwca, 2014
Kielce photo diary
Wycieczka była cudowna pomimo wszystkich przeszkód jakie musieliśmy pokonać, żeby na nią pojechać. Wstawiam tutaj kilka zdjęć z Kielc. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że to takie urodziwe miasto. Przejeżdżając tędy tylko pociągiem trudno było to dostrzec. Niewątpliwie wizytówką Kielc jest dłuuuuugi deptak pełny przeuroczych kawiarenek i restauracji. Co prawda nie miałam okazji zobaczyć za wiele, ale jakimś następnym razem to nadrobię. Być może w kolejnym poście dodam jeszcze jakieś zdjęcia z bocheńskiej głuszy.
Tymczasem muszę Wam powiedzieć, że dokładnie dziś ok 21:10 poczułam lato. Wchodząc do pokoju zauważyłam, że moja mama wstawiła do wazonu zebrane na spacerze kwiaty. Obok mnie stoi miseczka czereśni i lampka wina. Z głośników sączy się przepiękna płyta Mikromusic "Sennik". Dodając do tego fakt, że moja obecna lektura to "Włóczędzy Dharmy" Jacka Kerouaca mogę powiedzieć, że to perfekcyjny letni wieczór. I nie przeszkadza mi nawet mój, jak zawsze przesadzony, zachwyt. A teraz pora na "Grand Budapest Hotel", w końcu jutro nie muszę wstawać rano!
13 czerwca, 2014
May 2013
Ponad rok temu jeździłam sobie na rowerze w kolorowych rajtkach, nie przejmując się tym, że bluzka w kropki średnio do nich pasuje (choć mimo to lubię ten zestaw). Było bardzo beztrosko, spotkałyśmy z A. dwa koty, a na kolację zjadłam szparagi i kawę z gałką lodów waniliowych. Miałam siedemnaście lat i różowe espadryle na nogach. Włosy w kolorze bliżej nieokreślonym i uśmiech z rodzaju tych nienazwanych.
Ostatnio często wspominam.
02 czerwca, 2014
Sunrise 4:20 AM
Jak dawno nie klikałam w pomarańczowy prostokącik z rysunkiem pisaka. Od ostatniego posta minął ponad miesiąc i właściwie od tamtej pory cały czas jest coś, kolokwialnie mówiąc "do roboty". Nie żebym narzekała na taki stan rzeczy. Fajnie jest mieć dużo zajęć i zadań, bo wtedy człowiek czuje się po prostu potrzebny i spełniony, tak to już z nami jest. Tymczasem nastał czerwiec, pamiętam nawet co robiłam dokładnie rok temu i zupełnie nie wiem w jakim miejscu będę za kolejny. Ostatnio zdecydowanie za dużo myślę. Budzę się rano, a moja głowa spętana jest tysiącem myśli, które skaczą od jednej do drugiej. Dopóki nie wstanę tak sobie wirują. Więc tym bardziej lubię być czymś zaabsorbowana.
A teraz, moi mili państwo, zupełnie nie na temat, ale skoro ostatnio robię sobie reminiscencje różnych uroczych zdjęć, książek, filmów i ogólnie różnych chwil to przytoczę tu cytat z filmu (mojego ukochanego!) "Amelia": Gdy palec wskazuje niebo, tylko głupiec patrzy na palec.
+ to:I fall in love with people's passion. The way their eyes light up when they talk about the thing they love and the way they fill with light.
Subskrybuj:
Posty (Atom)