Wycieczka była cudowna pomimo wszystkich przeszkód jakie musieliśmy pokonać, żeby na nią pojechać. Wstawiam tutaj kilka zdjęć z Kielc. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że to takie urodziwe miasto. Przejeżdżając tędy tylko pociągiem trudno było to dostrzec. Niewątpliwie wizytówką Kielc jest dłuuuuugi deptak pełny przeuroczych kawiarenek i restauracji. Co prawda nie miałam okazji zobaczyć za wiele, ale jakimś następnym razem to nadrobię. Być może w kolejnym poście dodam jeszcze jakieś zdjęcia z bocheńskiej głuszy.
Tymczasem muszę Wam powiedzieć, że dokładnie dziś ok 21:10 poczułam lato. Wchodząc do pokoju zauważyłam, że moja mama wstawiła do wazonu zebrane na spacerze kwiaty. Obok mnie stoi miseczka czereśni i lampka wina. Z głośników sączy się przepiękna płyta Mikromusic "Sennik". Dodając do tego fakt, że moja obecna lektura to "Włóczędzy Dharmy" Jacka Kerouaca mogę powiedzieć, że to perfekcyjny letni wieczór. I nie przeszkadza mi nawet mój, jak zawsze przesadzony, zachwyt. A teraz pora na "Grand Budapest Hotel", w końcu jutro nie muszę wstawać rano!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz