Nie byłoby jesieni bez co najmniej jednego przeziębienia. A więc sezon płaszczy, szalików i czapek uważam za otwarty! Na pierwszy ogień idzie ten oto trencz, kupiony za całe pięć polskich złotych. Poszukiwałam go już trochę, aż w końcu przypadek chciał, że znalazłam. Właściwie nic więcej dodawać nie trzeba, dlatego zwyciężyła coraz częściej goszcząca w mojej szafie czerń.
Tymczasem czeka na mnie trochę pracy, film do obejrzenia, lektura do przeczytania, także korzystajcie z tego słonecznego popołudnia, bo ja niestety muszę zostać w domu. Ale już od poniedziałku piękna (miejmy nadzieję), złota jesień będzie do mojej dyspozycji.
trencz, torba - sh